Copyright Tel-Vid Jerzy Żaczek
Póki co pobiegłam bez rękawiczek. A jak było? No cóż, rekordu swojego nie pobiłam. 9800 metrów przebiegłam w czasie 52:43. Nie pozostaje nic innego jak w przyszłym roku na tej samej trasie powalczyć o lepszy wynik. Trasa niby płaska ale z kilkoma niewielkimi podbiegami, co jednak dało się troszkę odczuć (przynajmniej tak to sobie tłumaczę). Doły, korzenie, kamienie i piach. Naprawdę trzeba było być ostrożnym.
Naprawdę trzeba było być ostrożnym... Cóż, nie mam jeszcze zbyt dużego doświadczenia i obycia w świecie biegaczy i mam nadzieję, że nie oberwie mi się ale.... Kilka razy miałam takie sytuacje, że miałam chęć ostro zareagować. Ja wiem, że każdy z nas inaczej znosi zmęczenie. Ale Panowie! Na miłość boską! Biec obok Was jak charczecie i plujecie, toż to zagrożenie dla pozostałych uczestników! I zamiast patrzeć pod nogi, to jeszcze musiałam uważać na Wasze towarzystwo. I weź tu trzymaj tempo takiego delikwenta. Masakra!
Masakra to też moja głowa. Dla tych co nie biegają wydawać się to może dziwne, ale głowa odgrywa w bieganiu bardzo dużą rolę. Ja już wiem. Wiem też, że masowe biegi nie są dla mnie. Choć nie rezygnuję z udziału w dalszych tego typu imprezach. Deprymują mnie Ci wszyscy, którzy zbierają się na linii startu. W każdym widzę kogoś lepszego od siebie. I jak tu biec? Przede wszystkim nie dać się ponieść tłumowi. Uczę się aby zbyt nie forsować się na pierwszym kilometrze. Lepsi i szybsi niech biegną. A ja w swoim tempie. I co dalej? Tylu ludzi przed Tobą? Przyznam się, że nie jest łatwo jak widzisz te małe postaci znikające z Twojego pola widzenia...Co robię wtedy? Wyłączam się.
Wyłączam się, by dalej biec. Bombarduję głowę różnymi rzeczami. Co ciekawe, to w trakcie biegu rodzą mi się niesamowite pomysły :-) Jedynie tylko co kilometr zerkam na oznaczenie przebiegniętego dystansu. Niestety w tym biegu Endomondo zawiodło mnie na całej linii...
Endomondo... Nie dość, że nie zliczyło całego dystansu. To dodatkowo, podawało mi jakiś paskudny czas finiszu, co nie do końca okazało się być motywujące. Mając życiówkę na 10 km 51:08 chciałam w tym biegu zejść poniżej 50min. Plan ambitny ale możliwy do wykonania. A tu co chwila aplikacja gromiła mnie tekstami, że biegnę z czasem na 57! I jak tu się zmotywować? Dobrze że nie przyszło mi do głowy, żeby zejść z trasy. A tak w sumie wykręciłam niezły czas :-) A na mecie...
A na mecie jak zawsze czekali moi najwierniejsi kibice :-) I przyznam się, że są dumni z mamy ;-)
W tym biegu biegło też sporo moich znajomych i tak sobie myślę, że może kiedyś uda mi się wszystkich zebrać do wspólnej fotografii. Tymczasem mam tylko to z Anią, też Otwocką Biegaczką :-)
Teraz wspólnie przygotowujemy się do kolejnych zawodów: Górskie Biegi Falenickie. Tym razem nie czas się będzie liczył ale dotarcie na metę. Pierwsza runda przed nami już 13 grudnia 2014. Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam w biegu ;-)
Taaaak ;) wiem o czym piszesz gdy wspominasz plucie i smarkanie, ja chyba już przywykłam, ale nadal mnie to odraża. Pamiętam pierwszą kobietę na BMW Półmaraton Praski, która akurat przy mnie oczyściła sobie zdalnie nos. Szok... Gdy rozmawiam o tym z biegaczami, jedni mówią, że to przydatna umiejętność, inni (jak ja) nie chcą je za żadne skarby nabyć. Przyzwyczajaj się, Kochana ;)
OdpowiedzUsuńEndomondo - sama zdecyduj z czym treningowo się będziesz przemieszczać. GPS w lesie czasem wariuje, weź to pod uwagę. Podłoże na pewno wpłynęło na Twój wynik, co innego ulicówka, co innego cross. Pomogłam usprawiedliwić niepowodzenie w łamaniu 50 min?
Powodzenia w Falenicy!
Tjaaaa, Ty mi pomogłaś poczuć się nieco lepiej :-) Ale chwilę potem brat powiedział, że zachowuję się jak typowy początkujący biegacz, że powinnam odpuścić to całe Endomondo i po prostu biegać....
OdpowiedzUsuń